piątek, 27 lutego 2015

Węgierska przygoda w przedwojennej Bezmiechowej (1939)

Chorowanie ma jedną zaletę - ma się dużo czasu. Efekty mojego chorowania już są. Odgrzebałem trochę staroci w sieci, np. te zdjęcia poniżej. Nawet nie pamiętam jak znalazłem się w "węgierskich internetach", ale było warto :) Poniższych zdjęć nie widziałem nigdy na żadnej polskiej stronie.
wszyscy uśmiechnięci, więc pilot chyba przeżył

stok południowy, Salamandra w transporcie na szczyt

prawdopodobnie grupa węgierskich pilotów na obozie w Bezmiechowej

w tle Delfin i budynek szkoły


Orlik II i RWD-8

PWS-101

DFS Rhonsperber 

kołowrót usprawniający transport szybowców

Irena Kempówna

Irena Kempówna

plac przed hangarem nr 2

hangar nr 2

przed hotelem

To tyle zdjęć jeśli chodzi o samą Bezmiechową, ale na tej samej stronie znalazłem jeszcze kilka ciekawych. 

być może to jest właśnie wyjazd do Bezmiechowej

przypomina mi to trochę podjazd pod Roztoki Górne od słowackiej strony

PWS-102 Rekin

PWS-101

PWS-101

PWS-101

Delfin

motoszybowiec Bąk (latano na takim w Bezmiechowej)

motoszybowiec ITS-8 (na takim cudaku również latano w Bezmiechowej)



 źródło wszystkich zdjęć      PHOTO: Fortepan / Vojnich Pál




poniżej link do innego postu i do kolejnych, starych zdjęć

przedwojenna Bezmiechowa w obiektywie angielskiego pilota

wtorek, 24 lutego 2015

Love story ?

Pan Jan koresponduje z Panią Janiną Bierkówną (?) z Sanoka. Wiadomo, że lata w Ustianowej, ale i na "swoim szybowisku". Wiadomo też, że jak tylko wróci z Dęblina, to urządzi Pani Janinie specjalny pokaz lotniczy (prawdopodobnie w Bezmiechowej). Pani Janina musiała być wniebowzięta. Adres Jagiellońska 4 można odnaleźć do dziś. Może ktoś zna lub znał adresatkę ? Może ktoś kojarzy Pana Jana, może to czyjaś rodzina ?  Obie pocztówki zostały wysłane z Ustrzyk Dolnych. Dostałem je od swojego serdecznego kolegi Piotra, który wolał mi je oddać, niż sprzedać na allegro - wielkie dzięki. Przydałaby się też pomoc w odszyfrowaniu pełnej treści, bo z niektórymi wyrazami nie mogę sobie poradzić.




Jeszcze jedno. W połowie pocztówki znajduje się słabo widoczna, uśmiechnięta buźka i literki Br. Jakiś znany, Ustrzycki fotograf ?  Będę wdzięczny za każdą wskazówkę. 

zimowa nuda

Kilka ciekawszych fotek z tej denerwującej zimy.













koniunkcja Marsa, Wenus i Księżyca 20.02.2015

niedziela, 18 stycznia 2015

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia

  W nowym Przeglądzie Lotniczym przeczytałem, że w Bezmiechowej "starty na falę są mało skuteczne" przez słabe i rzadko występujące laminarne wznoszenia. Jeszcze przeczytalem, że fala w Bezmiechowej jest trudno osiągalna m.in. ze względu na trudny i turbulentny (w czasie zafalowania) żagiel. Poza tym na jednej ze stron przeczytałem, że AOS ma sprzęt, który nie pozwala na wykorzystanie tejże fali. Trochę zgłupiałem. Sprawdziłem szybko w sieci i jest tylko jedna Bezmiechowa (a właściwie dwie - Dolna i Górna). A więc to o nas...
Jakież było moje zdenerwowanie, a wręcz rozgoryczenie, że mimo tylu nieprzychylnych czynników ośmieliłem się w zeszłym roku te 6 czy 7 razy skorzystać z zafalowania atmosfery. No i te 6-7 razy to tylko w drugiej części sezonu, bo na wiosnę nie pamiętam jak to tam było. O zeszłych latach nie wspominam, bo to było na pewno dawno i nieprawda :) No i nie wspomnę już, że oprócz mnie zawsze są też inne szybowce Z BEZMIECHOWEJ.
  Nie wiem skąd ta cała mityczność bieszczadzkiej fali... PANOWIE !!! My niczego nie odkrywamy, nie jesteśmy żadnymi pionierami ani badaczami zjawisk niewyjaśnionych. Są góry, wieje wiatr, to jest duże prawdopodobieństwo, że zafaluje i da nam dużo radości. Żadne czary, żadna magia. Po prostu jedno ze zjawisk zachodzących w atmosferze.  W dodatku mam solidne podstawy, aby twierdzić, że fala w Bieszczadach występowała już na długo zanim człowiek nauczył się latać :) Wracając do sedna sprawy - w zeszłym roku ani razu nie walczyłem w jakichś silnych rotorach. Przejście na fale odbywało się płynnie, prosto z żagla, w tych samych miejscach co zawsze przy danym układzie. Po prostu tak się to wszystko poukładało, innym razem trzeba będzie trochę powalczyć, ale też nie będzie to większym problemem dla nikogo. Przecież po to się uczymy latać, żeby sobie radzić z tym co się dzieje w atmosferze. W poprzednich latach też było dużo lotów falowych. Zdarzały się nawet przeloty w głębokie Bieszczady. Jeden z tych przelotów był warunkiem do uzyskania licencji. Od 2009 roku (czyli od kiedy na Bezmiechowej nie ma już żadnych aeroklubów) lata się na fali za każdym razem kiedy tylko da się na nią wejść po starcie grawitacyjnym. W poprzednich latach (przed 2009) problem z lataniem falowym był zwyczajnie problemem z nastawieniem do latania wyczynowego. Najprościej mówiąc - nie było latania wyczynowego, bo zależało na nim tylko pilotom :) Ważniejsze było wożenie turystów za pieniądze, a czasami ważniejszy był po prostu święty spokój. Na szczęście tamte lata już minęły i nie robi się tu już tylko "upośledzonych" lotników. Jedyne co możemy sobie zarzucić to to, że nie zajęliśmy się odpowiednio zrobieniem strefy i musimy się odbijać od 3 tysięcy otwierając hamulce. Tak- to są te momenty kiedy nawet facet łzę uroni...
  Dzisiaj jak ktoś wykona lot z wykorzystaniem fali to nie robi z tego wielkiego szumu. Tak jak wcześniej pisałem - są góry, jest wiatr... :) Jedynie ja trochę szumie po internetach, ale to dlatego,że mam taką pasję - wrzucanie zdjęć, opisywanie fajnych warunków i denerwowanie tym wszystkich, którzy musieli siedzieć w pracy :)

Najważniejszą rzeczą (jak i również w zwykłym lataniu na termice) jest ocena własnych umiejętności i zwykła pokora przed przyrodą. Jeśli do tego dodamy solidne zaplecze w postaci wiedzy i przygotowania przedlotowego to naprawdę nie ma tu czego demonizować.


podsumowując



 Gratuluje pilotom, którzy na naszych "rowerach" pojeździli trochę tej jesieni po Bieszczadach i pogórzu. Udało im się pomimo tej lotniczej nędzy jaką prezentuje Bezmiechowa :) Jak widać nie sprzęt, a umiejętności mają większe znaczenie. No pewnie, że czasami brakuje samolotu, który podholowałby do przodu i zostawił od razu w polu falowym, ale gwarantuje wszystkim, że wejście na falę po starcie grawitacyjnym, zaczynając od samej ziemi, to najlepsza frajda jakiej można doświadczyć w naszym małym lotnictwie, niesamowita SATYSFAKCJA.


Wrzucam jeszcze zdjęcie z grudniowej fali, która zabrała z jakichś 450m na 1500 (wtedy zostawiłem jeszcze jakieś 0,5m/s) i poleciałem, aż pod Sanok nie tracąc wysokości wzdłuż tego zachmurzenia. Żeby było jeszcze ciekawiej to zabrała z nad chodnika do startów. Na koniec napiszę rzecz wręcz nieprawdopodobną - TO SIĘ ZDARZA CZĘŚCIEJ  :)







cdn.

PS
w następnym wpisie wrzucę jakieś zdjęcia i mapki, rozświetlę trochę umysły, napisze jak to robimy, odczaruje trochę temat itd

nic tak nie cieszy jak nowa zabawka

  Pstrykanie zdjęć kompaktem przestało mi wystarczać. Nadszedł czas, aby przesiąść się na odrobinę wyższy level. Dzięki koledze udało się pozyskać taką oto lustrzankę. Kiedyś - sprzęt jak dla mnie nieosiągalny. Dziś - przy odrobinie wyrzeczeń można się już o to pokusić.

  Trochę nauki, trochę kreatywności i myślę, że będzie kilka dobrych zdjęć z nadchodzącego sezonu. Niestety, fotografia wydaje się dziedziną łatwą tylko z poziomu oglądania czyichś zdjęć :) Dlatego trzeba się uzbroić w cierpliwość. Z pewnością przyda się też jakieś szkło do robienia zdjęć robali, kwiatków itp, bo do wiosny niedaleko...

piątek, 9 stycznia 2015

Nie wiatr w oczy, lecz śnieg przeszkadza lotnikowi

 Każdy kto jest mniej lub bardziej obciążony lotnictwem, rozpoczyna swój dzień od sprawdzenia prognozy pogody. Wczorajsza mówiła o silnym południowym wietrze, który w naszym regionie daje szanse na zaobserwowanie fali. Dlaczego na obserwowanie, a nie latanie ? Za dużo śniegu na stoku i przed hangarem, aby bezpiecznie wystartować, wylądować i wciągnąć szybowiec na górę. Pozostało jedynie polowanie na soczewki  aparatem.

fala od Załuża po Dźwiniacz :) z tego kadru aż tyle nie widać, ale ten altocumulus praktycznie odwzorowywał cale pasmo Gór Słonnych

widok z ujścia doliny Bezmiechowej na południe

widok z Leska w kierunki płn-zach

ośnieżony fragment stoku szybowiska w oddali, zdjęcie zrobione z samego początku Bezmiechowej

soczewka gdzieś nad drogą Olszanica - Wańkowa, częste miejsce "zabierania się " na falę





nad samym startem...

soczewka po zachodniej stronie pasma, przed zakolem Sanu, w okolicach zamku Sobień - najczęstsze miejsce "macania się" z falą :)



Może kiedyś przyjdą takie czasy, że dorobimy się ratraka i śnieg nie będzie nam jakąś większą przeszkodą :) Póki co, będzie to jeden z gorszych widoków dla każdego szybownika. Przymierzam się do napisania trochę dłuższego postu o naszej fali, bo co niektórzy próbują negować na swoją korzyść zjawiska występujące w atmosferze od milionów lat :) Mam sporo zdjęć soczewek z naszego terenu, ale będę wdzięczny jeśli ktoś mi dorzuci coś ciekawego na skrzynkę