Największe osiągnięcie konkursu? Lot ponad 3 min, 20 m zdobytej wysokości i przeleciane ponad 3 km. Zawody wygrał Tadeusz Karpiński osiągając wymieniony wynik na szybowcu własnej konstrukcji - AKAR. Co ciekawe, podczas konkursu wykonano prawdopodobnie pierwszy na świecie lot nocny szybowcem (1min 48sek na konstrukcji Jana Kubickiego IKUB 1A).
To były rekordy naszego kraju w nowej dyscyplinie sportowej. Rekordy świata(bardziej Europy) z roku 1923 to ponad 8 godzin lotu, 546 m wysokości i przeleciane ponad 18 km. Nasze wyniki wypadły blado na tle "konkurencji", ale najważniejsze było to, że komuś w ogóle się chciało...
To były rekordy naszego kraju w nowej dyscyplinie sportowej. Rekordy świata(bardziej Europy) z roku 1923 to ponad 8 godzin lotu, 546 m wysokości i przeleciane ponad 18 km. Nasze wyniki wypadły blado na tle "konkurencji", ale najważniejsze było to, że komuś w ogóle się chciało...
To był ten impuls, pierwszy krok ku rozwojowi i pięknej historii szybownictwa w Polsce.
W rocznicę tego wydarzenia, koledzy z Aeroklubu w Nowym Targu postanowili organizować zlot zabytkowych szybowców połączony z pokazami lotniczymi. II edycja za nami, a mi udało się odwiedzić na jeden dzień Litwinkę i zrobić kilka średnio udanych fotek. Klimat imprezy poczułem już 40 kilometrów przed Czarną Górą kiedy spotkałem na drodze ekipę z Mielca. W rasowej Nysce, piloci z Aeroklubu Mieleckiego wieźli na Litwinkę równie rasowy szybowiec PW-2 Gapa. Na miejscu można było zobaczyć kolejne maszyny, które przyprawiają miłośników lotnictwa o szybsze bicie serca :
- piękne Muchy z Mielca i ich prototypowego Jantara
- jedyny w Polsce latający SZD-25 Lis z Aeroklubu Ziemi Zamojskiej
- Muchę Aeroklubu w Nowym Targu
- Salamandrę Aeroklubu Gliwickiego
- Fokę Pana Jana Gramatyki
- Ka-7 pilotów z Aeroklubu Warszawskiego
- Ka-8 Sławka Siuty i Ka-8 Bartka Ramżyńskiego (AOS Bezmiechowa)
- Grunau Baby Benvenutasa Ivanauskasa z Litwy
Część z tych maszyn startowała przy użyciu lin gumowych ze zbocza Litwinki, tak jak w pionierskich czasach, i była to chyba największa atrakcja imprezy. Brakowało tylko konika, który wyciągnąłby zmęczonego pilota i szybowiec z powrotem na start. Akcentu historycznego dopełniły repliki myśliwców z I wojny światowej, które zaprezentowali w locie Krzysztof Cwynar i Waldemar Mazera(tak im zazdroszczę tej zabawy,że nie będę się na ten temat rozpisywał). Organizatorzy zadbali również o to, aby pokazać oprócz "staruchów" nowocześniejszą stronę latania. W krótkim pokazie mogliśmy podziwiać demonstrację możliwości najnowocześniejszych szybowców z napędem odrzutowym (Grzeszczykowi się takie rzeczy nie śniły) . W ten sposób, przeciętny widz odwiedzający Litwinkę miał niezła lekcję z historii lotnictwa, na świeżym powietrzu i w pięknych okolicznościach przyrody.
Formuła połączenia zlotu starych szybowców z pokazami wydaje się bardzo trafiona, ale jestem pewny, że ta impreza udałaby się nawet w przypadku braku pogody. Ludzie potrzebują się spotkać, porozmawiać i wymienić doświadczeniami. W dzisiejszym, cyfrowym świecie, niektórzy lotnicy mają większy "kontakt" ze swoim hobby na facebooku niż w realu, więc możliwość spotkania w takim gronie jest nieprzeceniona.
Wniosek po pobycie na Litwince jest jeden - takich imprez jest za mało. Chylę czoła przed organizatorami. Wiem ile pracy potrzeba na zorganizowanie lotnego weekendu, więc zdaje sobie sprawę z trudów logistyki podjętego przedsięwzięcia. Można śmiało powiedzieć, że jest to impreza dla ludzi z pasją, od ludzi z pasją.
Historia się powtarza - znowu komuś się chciało... W ten sposób mamy w Polsce drugie miejsce, gdzie kultywuje się tradycje startów z lin gumowych i kolejne miejsce gdzie aż pachnie lotniczą sklejką.
Za rok chcę tam wrócić, ale już nie jako turysta, tylko jako pilot.
P.S.
Podkarpackie górą. Najmocniejsza ekipa z całej imprezy to Aeroklub Mielecki. Do tego 2 szybowce z Bezmiechowej i 1 ze Stalowej Woli. Najdłuższy lot wykonał Sławek - świeże uprawnienie do startów z lin i do lotów żaglowych z Bezmiechowej :)
![]() |
Dodaj napis |