niedziela, 18 stycznia 2015

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia

  W nowym Przeglądzie Lotniczym przeczytałem, że w Bezmiechowej "starty na falę są mało skuteczne" przez słabe i rzadko występujące laminarne wznoszenia. Jeszcze przeczytalem, że fala w Bezmiechowej jest trudno osiągalna m.in. ze względu na trudny i turbulentny (w czasie zafalowania) żagiel. Poza tym na jednej ze stron przeczytałem, że AOS ma sprzęt, który nie pozwala na wykorzystanie tejże fali. Trochę zgłupiałem. Sprawdziłem szybko w sieci i jest tylko jedna Bezmiechowa (a właściwie dwie - Dolna i Górna). A więc to o nas...
Jakież było moje zdenerwowanie, a wręcz rozgoryczenie, że mimo tylu nieprzychylnych czynników ośmieliłem się w zeszłym roku te 6 czy 7 razy skorzystać z zafalowania atmosfery. No i te 6-7 razy to tylko w drugiej części sezonu, bo na wiosnę nie pamiętam jak to tam było. O zeszłych latach nie wspominam, bo to było na pewno dawno i nieprawda :) No i nie wspomnę już, że oprócz mnie zawsze są też inne szybowce Z BEZMIECHOWEJ.
  Nie wiem skąd ta cała mityczność bieszczadzkiej fali... PANOWIE !!! My niczego nie odkrywamy, nie jesteśmy żadnymi pionierami ani badaczami zjawisk niewyjaśnionych. Są góry, wieje wiatr, to jest duże prawdopodobieństwo, że zafaluje i da nam dużo radości. Żadne czary, żadna magia. Po prostu jedno ze zjawisk zachodzących w atmosferze.  W dodatku mam solidne podstawy, aby twierdzić, że fala w Bieszczadach występowała już na długo zanim człowiek nauczył się latać :) Wracając do sedna sprawy - w zeszłym roku ani razu nie walczyłem w jakichś silnych rotorach. Przejście na fale odbywało się płynnie, prosto z żagla, w tych samych miejscach co zawsze przy danym układzie. Po prostu tak się to wszystko poukładało, innym razem trzeba będzie trochę powalczyć, ale też nie będzie to większym problemem dla nikogo. Przecież po to się uczymy latać, żeby sobie radzić z tym co się dzieje w atmosferze. W poprzednich latach też było dużo lotów falowych. Zdarzały się nawet przeloty w głębokie Bieszczady. Jeden z tych przelotów był warunkiem do uzyskania licencji. Od 2009 roku (czyli od kiedy na Bezmiechowej nie ma już żadnych aeroklubów) lata się na fali za każdym razem kiedy tylko da się na nią wejść po starcie grawitacyjnym. W poprzednich latach (przed 2009) problem z lataniem falowym był zwyczajnie problemem z nastawieniem do latania wyczynowego. Najprościej mówiąc - nie było latania wyczynowego, bo zależało na nim tylko pilotom :) Ważniejsze było wożenie turystów za pieniądze, a czasami ważniejszy był po prostu święty spokój. Na szczęście tamte lata już minęły i nie robi się tu już tylko "upośledzonych" lotników. Jedyne co możemy sobie zarzucić to to, że nie zajęliśmy się odpowiednio zrobieniem strefy i musimy się odbijać od 3 tysięcy otwierając hamulce. Tak- to są te momenty kiedy nawet facet łzę uroni...
  Dzisiaj jak ktoś wykona lot z wykorzystaniem fali to nie robi z tego wielkiego szumu. Tak jak wcześniej pisałem - są góry, jest wiatr... :) Jedynie ja trochę szumie po internetach, ale to dlatego,że mam taką pasję - wrzucanie zdjęć, opisywanie fajnych warunków i denerwowanie tym wszystkich, którzy musieli siedzieć w pracy :)

Najważniejszą rzeczą (jak i również w zwykłym lataniu na termice) jest ocena własnych umiejętności i zwykła pokora przed przyrodą. Jeśli do tego dodamy solidne zaplecze w postaci wiedzy i przygotowania przedlotowego to naprawdę nie ma tu czego demonizować.


podsumowując



 Gratuluje pilotom, którzy na naszych "rowerach" pojeździli trochę tej jesieni po Bieszczadach i pogórzu. Udało im się pomimo tej lotniczej nędzy jaką prezentuje Bezmiechowa :) Jak widać nie sprzęt, a umiejętności mają większe znaczenie. No pewnie, że czasami brakuje samolotu, który podholowałby do przodu i zostawił od razu w polu falowym, ale gwarantuje wszystkim, że wejście na falę po starcie grawitacyjnym, zaczynając od samej ziemi, to najlepsza frajda jakiej można doświadczyć w naszym małym lotnictwie, niesamowita SATYSFAKCJA.


Wrzucam jeszcze zdjęcie z grudniowej fali, która zabrała z jakichś 450m na 1500 (wtedy zostawiłem jeszcze jakieś 0,5m/s) i poleciałem, aż pod Sanok nie tracąc wysokości wzdłuż tego zachmurzenia. Żeby było jeszcze ciekawiej to zabrała z nad chodnika do startów. Na koniec napiszę rzecz wręcz nieprawdopodobną - TO SIĘ ZDARZA CZĘŚCIEJ  :)







cdn.

PS
w następnym wpisie wrzucę jakieś zdjęcia i mapki, rozświetlę trochę umysły, napisze jak to robimy, odczaruje trochę temat itd

2 komentarze:

  1. Arek to może w tym sezonie zróbmy strefę do lotów falowych? Jakieś TSA/TRA czy co tam robią? Chętnie pomogę :).
    Paweł G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. odezwe się jak tylko wstane z łóżka, zapalenie płuc czy cos takiego :)

      Usuń